Ma niewiele czasu

Pan Marcinkowski, dyrektor szkoły podstawowej, zjawia się w swoim biurze. Za pół godziny ma spotkanie. Na biurku czeka na niego sterta wiadomości telefonicznych, a na zewnątrz czeka trójka uczniów przysłanych za zakłócanie spokoju na lekcjach.
Wzywa pierwszego z nich do gabinetu. Witek, uczeń szóstej klasy, ciężko osuwa się na krzesło i obdarza dyrektora opryskliwym spojrzeniem, gdy ten czyta uwagę od nauczyciela. „Witek użył przekleństwa oraz obraźliwych wyzwisk pod moim adresem, gdy poprosiłam go, aby przestał przeszkadzać na lekcji”, brzmiała uwaga. Dyrektor chwyta za słuchawkę, dzwoni do mamy chłopaka, która jest w pracy, informuje ją, że jej syn został zawieszony w czynnościach do końca dnia za używanie przekleństw w klasie. Będzie czekał w moim biurze, aż go pani odbierze – oznajmia dyrektor. – Do szkoły będzie mógł wrócić jutro. Super! – mówi do siebie Witek. – Teraz mam wolny dzień i mogę robić, co j chcę! Będę mógł pograć w gry wideo, pojeździć na deskorolce albo połazić i po centrum handlowym. – Wie, że mama podrzuci go tylko do domu i zaraz wró- j ci do pracy. Dyrektor wzywa następnego ucznia. Uczęszczająca do piątej klasy Sylwia zo- ; stała przysłana za podawanie liścików i rozmawianie w czasie lekcji. Dyrektor i wygłasza jej dziesięciominutowy wykład na temat współpracy i odsyła ją z powro- ; tem do klasy. „Wow! Podoba mi się ten nasz dyrektor”, myśli Sylwia. „Jest taki miły. I tylko rozmawia”. Czy sądzicie, że ta interwencja spowoduje, że następnym razem dziewczynka dobrze się zastanowi, zanim zdecyduje się podawać liściki albo rozmawiać w czasie lekcji? Mało prawdopodobne. Jeszcze tu wróci.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *